Czarny messerschmidt...
Bułat Okudżawa



Który rok już, który miesiąc -
skądś nadlatujący z dala
Czarny messerschmidt sto dziesięć
spać mi w nocy nie pozwala.

Pod sufitem krążąc, nagłą,
drżącą w szybach nutą dręczy,
niczym bąk zawodzi na głos,
niczym mucha w szklance brzęczy.

Smutny pilot jak turysta
okulary nosi czarne,
jak w kagańcu oko błyska,
śle spojrzenia militarne.

Pierwszy wieczór, drugi, trzeci
po podniebnym krążę szlaku,
wylatując mu naprzeciw
na rozklekotanym "Jak"-u.

I co wieczór pod księżycem
święcę triumf nieustanny:
zawsze ja uchodzę z życiem,
zawsze on - śmiertelnie ranny.

Spada paląc się w powietrzu
i ucieczka - nadaremna...
By nazajutrz, gdzieś pod wieczór
zakołował znów nade mną.

I na nowo wylatuję,
triumfuję
i od nowa:
wylatuję,
triumfuję...

Wieleż można triumfować?


tłum. Andrzej Mandalian

Śpiewnik Bułat Okudżawa