Błękitny człowiek...
Bułat Okudżawa


Idzie sobie błękitny człowiek ?
w rękawiczkach, w czapeczce pociesznej.
Idzie sobie po stopniach schodów
i powiada: - Do domu spieszę.

Oto wszedł już na samą górę,
wszedł na dachu pochyłość stromą ?
pnie się, pnie się prosto przed siebie
i powiada: - Spieszę do domu.

W dole został dach i kominy,
a on kawał nieba już przeszedł.
Dokąd, dokąd, biedny człowieku?
A on swoje: - Do domu spieszę.

Już i niebo się rozpłynęło ?
wszechświat w ciszy i w mroku tonie,
ledwo widać w oddali Ziemię,
Ziemie mniejszą od ludzkiej dłoni.

- Obłąkańcze, czy jesteś już w domu?
- Gdzie ten dom? Na krawędzi kosmosu?
Kula ziemska do ziarnka zmalała,
już wypatrzeć jej niemal nie sposób.

? Hej, zabłądzisz, zabłądzisz, człowieku!
Hej, doigrasz się tam u góry!
A on dalej się wspina i mruczy:
? Skończcie wreszcie gadać te bzdury!

tłum. Józef Waczków

Śpiewnik Bułat Okudżawa