Piosenka o malarzu Pirosmani...
Bułat Okudżawa
Mikołajowi Hryiciukow
Więc cóż się dzieje z nami,
gdy się nam przyśnią sny?
Wychodzi Pirosmani
z bielonej ściany, z mgły,
w powszednie schodzi sprawy
z kiepsko skleconych ram,
żeby za łyżkę strawy
swój obraz sprzedać nam.
Nieufne ma spojrzenie,
niepewnie patrzy w krąg,
lecz syte są jelenie
z zielonych jego łąk,
nadobna Małgorzatka
leży wśród zielonych drżeń,
pierś obnażona, gładka,
pieprzyka na niej cień.
A cały świat ucztuje,
świętuje, śpiewa świat,
a on ten świat maluje,
jest Małgorzatce rad.
On życie kochał przecie
żarliwie, bez dwóch zdań...
lecz nigdzie na tym świecie
nie było chleba dlań.
tłum. Witold Dąbrowski