Gongo
Mariusz Lubomski


Popatrz... już ołówek spada,
Kawa się rozlewa też,
I czuję, że nadchodzi on,
Niedaleko, w okolicy, Gongo jest,
Naprawdę przyszedł.

Gongo, duchu ty odległy,
Do niebieskiej nocy wstąp
I uczyń mnie w swych dłoniach dziś zabawką swą.

Pracuję, jest już późno i przyszedłeś znów,
Więc pomówmy... Co mam zrobić? Może powiesz mi?
Był sobie piękny język, nie pamiętam słów,
Czy mi zechcesz go przypomnieć dzisiaj właśnie?

Brak nam publiczności, zgoda, publiczności brak,
Lecz artysta wielki, jest nim przecież każdy z nas,
Może dać na scenie sztukę nielogiczną tak,
Sztukę niepraktyczną, niewidzialną, nie dla mas.

Gongo, graj mi Harlem Congo,

Dzisiaj tańczy we mnie jazz,
Nakręca mnie, podkręca mnie, zakręca mnie.

Nadchodzi świt i błękit ubrał barwy róż,
Taka cisza, że chcieć zasnąć - nietaktowna rzecz,
Stało się jak chciałeś, wykonałem wszystko już
Moją wielką drogę jeszcze raz przeszedłem wstecz.

Gongo, czy powrócisz, Gongo?
Gongo, w tobie drzemie jazz,
Nakręca mnie, podkręca mnie, zachęca mnie...