Zapałka
Jacek Kleyff i Orkiestra na Zdrowie



Jak zapałka płonąca
co na skutek powietrza
zawsze w którymś kierunku się skłania
i nie sposób ją odgiąć
bo na stałe tak krzywa
i już stara i krucha i pęknie...
tak za życia nas spala
i naznacza swym piętnem
każdy sukces porażka i walka
tak z garbami przeszłości
coraz trudniej uchwycić
moment w którym przebiera się miarka
ni to wina ni rozum
każe czekać i myśleć
mówią że to jest odpowiedzialność
a drobnymi krokami
ilość w wiarę przechodzi
święty spokój jakością się staje
i pomału paraliż nawet silnych ogarnia
by się nie pchać przedwcześnie na próżno
aż nadchodzi ten moment
że już dawno po wszystkim
że już chyba jest trochę za późno
lecz już w koło następni
czyli tura kolejna
w planach szybkiej wymiany pokoleń
ktoś z nas dalej nie pójdzie
ktoś się z innym zabierze
w świat na którym mu nadal żyć przyszło
i znów garby wyrosną jak niedoszłe pomniki
nowych klęsk w miastach nowocześniejszych
tylko jedna nadzieja
że następny z tych garbów
od poprzednich będzie znów trochę mniejszy ...
tylko jedna nadzieja
że następny z tych garbów
będzie siłą nawyku znośniejszy