(kapodaster na II progu)       

Gdy autobus rusza wyrzucam papierosa       a             

choć kierowcy linii całkiem podmiejskiej        G

jakoś obojętne dokąd chcemy jechać,            a

po co, skąd, kiedy, czemu i za jaką cenę.        G

A bilet kosztował trzydzieści srebrników       C            

do stacji z napisem pożółkłym Golgota.         G E

Miałem sen: ktoś mój portret zawiesił na drzewie,        a            

padał deszcz, potem pękła zasłona ze złota.   G G7

 

 

Brudny autobus do stacji Golgota,d d7 G

ukradkiem zerkam przez judasz przetarty       C e A7

palcem w szybie. Mijamy stacje i zakręty.      d d7 G

Tak się dłuży w tej podróży jakbyśmy do nieba.          E h zmn.

 

Rżną w karty żołnierze. Piją. Będzie bieda.

Chytrus Chrystus się przysiadł - fałsz winem przepija.

Znów handel mu się udał, stare ciuchy sprzedał.

Więc się cieszy, choć od rana coś kłuje go w krzyżu.

Zapomniany autobus do stacji Golgota

raptem staje - z kół uciekło ze świstem powietrze.

Kiedy Chrystus pijany klnie na swego ojca

w twarz od niego dostaje - w dół spada po stopniach.

 

Brudny autobus do stacji Golgota

ukradkiem zerkam przez judasz przetarty

palcem w szybie. Mijamy stacje i zakręty.

Tak się dłuży w tej podróży jakbyśmy do nieba.

 

Pewnie jutro ktoś opisze incydent ten zwykły,

ubarwiając apokryfem w brukowej gazecie,

jakiś żul, jakiś pismak, nadworny poeta,

by nie nudził się czytelnik tłusty przy obiedzie.

Jutro Chrystus się doigra, zawiśnie na krzyżu,

może za to, że Piłata w pokera oszwabi.

Nie pojedzie nikt na Golgotę, na pogrzeb

wszyscy pójdą. Potem stypa. Będzie trochę zabawy.

 

Brudny autobus do stacji Golgota

ukradkiem zerkam przez judasz przetarty

palcem w szybie. Mijamy stacje i zakręty.

Tak się dłuży w tej podróży jakbyśmy do nieba.