Powolutku, pocichutku

Spięci cali krok za krokiem

I tak mija każdy dzień nam

Każdy miesiąc, rok za rokiem

 

Odmierzamy czas nam dany

od przystanku do przystanku

Zostawiamy za plecami

twarze wrogów i kochanków

 

Lecz czasami przystajemy

Zaskoczeni zatroskani

Przestraszeni przerażeni

Jaki drogi szmat za nami

 

Zlani potem budzimy się

Tuż przed stacją docelową

A konduktor cały w bieli

Woła: koniec już Smętowo

 

Pogodzeni dostrzegamy

Czekających na peronie

Dorożkarza i dorożkę

Zaprzężoną w czarne konie

 

(maj 1997)