żyli sobie dziad i baba w Puszczy Nadnoteckiej

ona wciąż mu dostarczała weny poetyckiej
on cherlawą pierś wytężał gdy grom w drzewo walił
ona wiernie przy nim stała i tak dalej
ona wiernie przy nim stała i tak dalej

już z sześćdziesiąt lat nad ranem wyglądali słońca
i nie było wogóle widać tej idylli końca
do swej wątłej piersi tulił ją w poranki chłodne
czule prała mu koszule i tym podobne
czule prała mu koszule i tym podobne

ktoś to widział ktoś zasłyszał ktoś komuś powiedział
ale czy to była prawda tego nikt nie wiedział
ktoś to widział ktoś zasłyszał ktoś komuś powiedział
ale czy to była prawda tego nikt nie wiedział
ale czy to była prawda

(Poznań 19.05.2000)

 

(kapodaster na 2 progu)

----------------------------------3------------5---3--------------2---------2----------------
1-----------1--------------1-------------------6---3--------1--------------------------------
---------------------------2-------------------5------------------2---------2----------------
2-----------2--------------3-----------2--------------------2-----1------2--1---2------------
3----2------3------2--------------2----3-----------2--------3-----2------2--2---2------------
-----3-------------3--------------3----------------3-----------------------------------------

żyli sobie dziad i baba w Puszczy Nadnoteckiej ona wciąż mu dostarczała weny poetyckiej

--------3-----------------------------------------1----3-------5-------5--5-1------------------
1-------3----1--------1---1-----------------1-----1----3-------5-------8--6-1-------1----------
2-------------------------2-----------1-----2-----2----4-------5-------5--5-2-------2----------
3------------2-----2--2---3-----------2-----2-----3----5-------7-------7--7-3-2-----2----------
--------2----3-----2------------------2-----------3----5-------7-------5--5-3-2----------------
--------3-----------------------------------------1----3-------5-------5--5-1------------------

on cherlawą pierś wytężał gdy grom w drzewo walił ona wiernie przy nim stała i tak dalej