Opis:
Kolejny album Starego Dobrego Małżeństwa o tajemniczym tytule "Beretka dla Bejdaka"... a BERETKA i BEJDAK to...Długo by szukać w słownikach poprawnej polszczyzny bejdaka , a i beretka jest tam zaledwie przyrodnią - tylko w wymiarze regionalnym - siostrą beretu - okrągłego, płaskiego nakrycia głowy .A przecież bejdak to człowiek łagodnego serca i pogodnej twarzy, któremu bliżej do ptaków i obłoków, a nawet do żab mu po drodze, bardziej niż do ludzi. Najczęściej jest samotnikiem, chyba, że trafi na bejdulę, żeńską odmianę bejdaka.Bejdak jest środkowym i najważniejszym ogniwem w wielkiej galerii dziwolągów, których Bóg nam zesłał. Umościł sobie gniazdko między bortakiem, a berysem. Ten pierwszy jest skrajnym, trochę niebezpiecznym dziwolągiem, bo lubi zrobić coś na złość i szybko łypie złym okiem. Berysa trzymają się żarty i psikusy gdyż jest największym kawalarzem wśród dziwolągów. Arystokratą wśród nich jest bejdak -dziwak pełen zadumy, liryzmu i refleksji. Jego beretka z antenką, to specjalny dar od Boga, z którym kontaktuje się bez pośredników, dlatego nigdy jej nie zdejmuje. Od wielkiego święta nosi krawatkę - nie mylić z krawatem! To jego stuła, dzięki której świat rozgrzesza jego, a on rozgrzesza świat. Miejską odmianą bejdaka jest szarak - też w beretce - lecz zawsze tylko szarej. Natomiast bejdaki małomiasteczkowe przybierają czasem beretki kolorowe. Wiejskie bejdaki pozwalają sobie nawet na ekstrawagancję, bo na beretkach mają grochy, łaty, ciapki i kropki. Czasem są to ślady po rozmowach z ptakami, a niekiedy wynik spotkania z leśnym muchomorem.Jak więc widać, w tytule naszej płyty tylko przyimek dla , łączący beretkę z bejdakiem jest poprawny literacko i językowo.Proszę nam wybaczyć, że już na pierwszy rzut oka i ucha jesteśmy: zaściankowi, niemodni, wręcz anachroniczni. A jeszcze: organki, śrut przedwojenny, kapelusz tyrolski... A makatka? Przecież to forma zapomniana i taka ludowa, że nawet z naszych kuchni ją przegonili...Ale co mamy zrobić, kiedy wokół nas coraz więcej bejdaków i szaraków, berysów i bortaków. Spotykamy ich wszędzie - w Bieszczadach, w Tymbarku i w sandomierskich sadach. Nie możemy ich zostawić na pastwę losu, zwłaszcza, gdy świat od nich się odsuwa. Tacy już jesteśmy i tacy pozostaniemy.W naszym albumie są też stare fotografie z płonącego domu, z pierwszej komunii. Są lekko zamglone zdjęcia wujka Kazka, Janka Rybowicza czy ulotnej pani od angielskiego.Szepczemy wciąż - nie tylko od święta - naszą modlitwę rozwieszoną między gwiazdami.
|