Pieśń rozbójnicza
Włodzimierz Wysocki


W kraju buntów, łez i trosk, w ponurej guberni
nie żałował chłopcu los kolców ani cierni.
Krzywdy piołunowy smak dobrze chłopak poznał,
cięgi zbierał, i to tak, że bardziej nie można.
Pij truciznę do zatraty,
tego dobra mamy w bród,
jak by sznur się nie zaplatał,
zawsze się zaplecie w knut.

Kto przegrywa, musi iść z torbami przez ramię,
życie jak pajęcza nić rwie się pod palcami.
Tych zaś, którzy poszli w świat szczodry i bogaty,
porwał, poniósł, cisnął wiatr za więzienne kraty.
Nie wypuszczą, choćbyś płakał,
ściśnij zęby, cierp i milcz,
jak by sznur się nie zaplatał,
zawsze się uplecze w bicz.

Kraju smutny, w czym twój czar, jakie w tobie piękno?
Szubienica, sznur na kark, katarżnicze piętno.
A wisielcom sam ojczulek bies gołe pięty liże,
kupa śmiechu, tak to jest, ni pożyć ni wyżyć.
Nie jęcz, nie płacz, graj chojraka,
nie darują ci i tak,
jak by sznur się nie posplatał,
zawsze twój owinie kark.

Nocą słychać piły zgrzyt, nie próżnują cieśle,
kat przychodzi skoro świt, o wiele za wcześnie.
Machnij ręką, jeszcze czas, do śmierci pożyjesz,
przygotują sznur w sam raz, akurat na szyję.
Śpij spokojnie, na swój szafot
jeszcze się nie spóźnił nikt,
jakby sznur się nie posplatał,
zawsze się uplecie stryk.


Przełożył: Michał B. Jagiełło